Siłownia - moja metamorfoza. moje zmiany.

Mój tydzień, plan treningowy uległ zmianom. Intensywne treningi na siłowni ograniczam. Przeróżne dyskusje, rozmowy, argumentacje, co powinna dziewczyna robić na siłowni, a czego mam już niejednokrotnie ze sobą. Trenerzy przyjmują odmienne stanowiska. Co innego również powie mi dietetyk, bądź osoba będąca "w temacie". 
Treningi na siłowni, trzymanie "czystej miski", odpowiednia ilość cardio, systematyka - najważniejsze w dojściu do zamierzonego celu. 
Gdy miałam w planach jeszcze starty w bikini, fakt z jaką szybkością osiągam efekty trenując i czysto jedząc napędzał mnie jeszcze bardziej do treningów. Osiągnęłam mniej niż 13 % tkanki tłuszczowej, wysoką masę mięśniową, moim problemem była zatrzymana woda, z która powoli sobie także radziłam. (zdjęcie niżej) Pozbyłam się cellulitu, wysmukliłam, byłam bardzo zadowolona z siebie. Na scenę nie weszłam. Wyjechałam na Bawarię. Z przeróżnych powodów nie radziłam sobie z dalszym trzymaniem diety, czy treningów. Wychodziłam jedynie biegać. 8-10-15km. Zaczęłam jadać normalnie i w bardzo szybkim tempie napuchłam, utyłam, zrobiłam się "kluchą" i waga skoczyła prawie do 60kg. (z 52kg). Cały czas myślałam "przecież wiem jak to sie robi, zredukuję, schudnę gdy przyjdzie czas". 
Nie zapomnę mojego osłupienia, gdy z miesiąca na miesiąc dodatkowe kilogramy niewiadomo skąd we mnie wchodziły. Przecież nie utyjesz w takim szybkim tempie od makaronu z sosem, małej pizzy, kanapek. Pracowałam sporo jako kelnerka/barmanka, uczyłam się, miałam gdzie wypalić kcal. 

Dziś mija jakoś drugi miesiąc, gdy małymi kroczkami dreptam w kierunku sylwetki jaką chcę mieć. Nie tylko sylwetka. Mam na myśli w tym kontekście również zdrową skórę, włosy, dobre samopoczucie. 

Treningi na siłowni formują pięknie twoje ciało. Nie należy jej się bać!! Musisz wiedzieć, po co tam jesteś i czego chcesz. Rok temu trenowałam do sześciu razy w tygodniu. Teraz wiem, że nie chcę przeżyć kolejnego szoku, gdy zmieniam swój tryb życia, intensywność i częstotliwość ćwiczeń, czy zaczynam jeść kanapki! 

Obserwując siebie i różne kobiety, fitnesski, na żywo, czy przez internet zauważyłam, że te które genetycznie nie są szczuplutkie, poza formą - są "kluchami". W dalszym ciągu zgrabnymi, zdrowymi, wspaniałymi, ale kluchami. Lubię dobrze porysowane ciało u kobiety. 
Uważam też, że zdrową sylwetkę zbudować można trenując na siłowni: odstającą, jędrną pupę, nogi, plecy, barki, ręcę - bez wiszącej skóry, zwężoną talię, likwidacja boczków. proste plecy!  (oczywiście odpowiednia dieta) Wybaczcie, ale samą zumba tego nie zrobisz. Ja takie zajęcia traktuję jako dodatek.

Moje zmiany treningów w tygodniu:   

2-3 razy trening na siłowni/sali + rozciąganie, cardio/interwały ( plan ulegnie drobnym zmianom, będę pracować ciężarem swojego ciała, poprawa szybkości, gibkości)
2 razy jazda konna
w miarę możliwości krótkie treningi w domu

Jedzenie:
zdrowo, czysto, ale nie świruję jak poprzednio. Jak chcę pierogi to je zjem! Jak chcę kanapkę to nałożę majonez. Oczywiście tutaj też nie przesadzajmy , wszystko ma swoje granice ;-)

Obecnie:

Na początku:



W trakcie :
około 54-55kg (moja ulubiona waga)





waga 52-53kg


Zdjęcie sylwetki po półrocznej przerwie w treningach i diecie, prawie 60kg:




2 komentarze:

  1. masz jakieś zdjęcie przed tym jak przytylas ?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. obserwujesz mnie na instagramie, mam tam sporo zdjęć swoich z "formą". Dorzucę do tego posta zdjęcia z czasu zanim zaczęłam trenować, w trakcie i jak przestałam. Przeszukam laptopa zaraz ;-)

      Usuń